rodin |
Administrator |
|
|
Dołączył: 28 Paź 2009 |
Posty: 53 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Kielce |
|
|
|
|
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Aż pięć meczów musiała czekać Korona na kolejny punkt w ekstraklasie. Kielczanie po dobrym meczu zremisowali w Gdańsku z Lechią 1:1.
Spotkanie od początku toczyło się w żywym tempie. Ofensywa akcja Lechii, już po chwili znajdowała odpowiedź ze strony Korony. Gospodarze szans próbowali skrzydłami. Na lewej flance od początku szalał Marcin Kaczmarek. Eks-koroniarz już w 2 min. efektownie przedryblował Kamila Kuzerę, dośrodkował w pole karne, a w piłkę z głowy czekającego na nią Jakuba Zabłockiego w ostatniej chwili zbił Hernani. Drugi z byłych piłkarzy Korony był przez cały piątkowy wieczór niesamowicie naładowany. Biegał na całej szerokości boiska, pokrzykiwał na kolegów, strzelał, prawie każda akcja musiała przechodzić przez niego.
Kielczanie nie zamierzali jednak przyglądać się, jak podopieczni Tomasza Kafarskiego z kolejnym udanym zagraniem rosną w siłę i wytoczyli swoje działa. Korona składnie wymieniała między sobą podania, szybko przedostając się pod "szesnastkę" gdańszczan. W 10 min. Paweł Buśkiewicz po ładnym odegraniu Ediego trafił w słupek. Chwilę później na bramkę Pawła Kapsy groźnie strzelał Jacek Kiełb. Lechia przeczekała napór Korony i zaatakowała ponownie. W 26 min. szarżującego z kontratakiem Pawła Buzałę tuż przed polem karnym sfaulował Paweł Kal. Do ustawionej na 18 metrze piłki podszedł Kaczmarek i silnym uderzeniem po ziemi, między nieszczelnie ustawionym murem zaskoczył Radosława Cierzniaka. Gospodarze od razu chcieli pójść za ciosem, a defensorzy Korony ratowali się kolejnymi przewinieniami. Po półgodzinie z całej czwórki tylko Hernani nie zarobił żółtej kartki. W 40. min. znów gorąca zrobiło się pod kielecką bramką. Z linii spalonego zerwał się Zabłocki, odegrał przed pole karne do Buzały, a ten huknął minimalnie nad poprzeczką. Korona miała szansę w końcówce, ale Edi fatalnie przestrzelił po prostopadłym podaniu Edsona.
Druga połowa rozpoczęła się od dobrej akcji kielczan. Kiełb efektownie ograł Kaczmarka, wyłożył piłkę Ediemu, ale Brazylijczyka w ostatniej chwili uprzedzili obrońcy Lechii. Potem do ataku znów jednak przeszli gospodarze. Uderzeniami z dystansu Cierzniaka kolejno niepokoili Buzała i Ivans Lukjanovs. W 59. min. kieleckiego golkipera wyręczył Kuzera, który po strzale Zabłockiego wybił piłkę z linii bramkowej. Gospodarze nie opuszczali połowy Korony. Minut później filigranowy napastnik gdańszczan z ostrego kąta trafił w boczną siatkę. W 70 min. kolejny raz groźnie z rzutu wolnego strzelał Kaczmarek. Po chwili o słupek otarła się piłka po strzale Lukjanovsa. Zepchnięci do głębokiej defensywy kielczanie nie rezygnowali jednak z prób odwrócenia losów meczu. Sporo ożywienia wniosło wejście na boisko Pawła Sobolewskiego. I w 79 min. szczęście wreszcie uśmiechnęło się do podopiecznych Marka Motyki. Z lewej strony silnie dośrodkował Paweł Kal, a Cezary Wilk znakomicie przymierzył głową. Dla kieleckiego defensywnego pomocnika to już trzeci gol w tym sezonie. W 88 min. Korona miała swoją piłkę meczową, nie potrafiła jednak wykorzystać sytuacji 3 na 2 z obrońcami Lechii. Gospodarze mogli jeszcze odpowiedzieć w doliczonym czasie, ale strzał zza pola karnego Łukasz Surmy złapał Cierzniak. |
|